Zapewne kojarzysz książkę (albo film) pod tytułem „Lot nad kukułczym gniazdem”. Takich ról jaką zaprezentował nieśmiertelny Jack Nicholson się zresztą nie zapomina. Danny de Vito w roli Martiniego czy aktor grający milczącego wodza również pokazali swoje niemałe umiejętności.
No i siostra Mildred. Wielka oddziałowa sprawująca kontrolę nad pacjentami oraz całym szpitalem psychiatrycznym. Faktyczny jedynowładca, od którego kaprysów zależy bardzo wiele, a na pewno los podopiecznych.
Czy coś Ci to przypomina?
W realiach polskiej służby zdrowia siostrę Mildred odgrywa Narodowy Fundusz Zdrowia. Podlegający w praktyce wyłącznie rządowi prezes NFZ ma dość szerokie pole do regulowania zasad leczenia w kraju. Wystarczy, że sięgnie po swoje najskuteczniejszą broń – zarządzenie prezesa NFZ wydane na podstawie art. 146 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Sam status prawny zarządzeń budzi spore kontrowersje, bo jest to de facto źródło prawa powszechnie obowiązującego, wydawane jednak w sposób nieco odbiegający od przyjętych standardów. Chodzi o to, że ustawy uchwalane przez Sejm czy rozporządzenia ministrów podlegają kontroli konstytucyjnej, zawsze Trybunał Konstytucyjny może uchylić taki akt prawny. Z zarządzeniem prezesa NFZ jest trochę inaczej. Nie bardzo jest jak wzruszyć takie prawo, a jednak od treści zarządzenia (lub jego interpretacji) zależy bardzo wiele.
W 2018 roku możesz prawidłowo wykonywać kontrakt na podstawie jednego zarządzenia, które jednak w 2019 może zostać zmienione i …
…okazuje się, że wykonujesz kontrakt w sposób nieprawidłowy!
Jak zapewne już wiesz, Fundusz ma pełne prawo skontrolować to jak prowadzisz swoją działalność leczniczą, komu przepisujesz recepty, i z jakim stopniem refundacji.
Mało tego. Fundusz ma pełne prawo sprawdzić czy podległy Ci personel medyczny ma wymagane prawem specjalizacje oraz czy zapewniasz odpowiedni poziom zaopatrzenia w sprzęt i wyroby medyczne. Jak pewnie wiesz, Fundusz ma niekiedy…odmienne podejście do niektórych zagadnień aniżeli reszta śmiertelników.
No i wtedy zaczynają się problemy – zawiadomienie o kontroli i najazd rozszalałych kontrolerów wietrzących błędy popełnione przez świadczeniodawcę.
Spokojnie. Kontrola to nic przyjemnego, ale też żadna tragedia. Z wszystkiego da się wyjść z twarzą. Również ze spotkania z siostrą Mildred. Byle skończyć lepiej niż Jack Nicholson.
Dodaj komentarz